• Blog
  • Pierwsze dni II etapu na trasie sztafety

Pierwsze dni II etapu na trasie sztafety

Początkiem naszej rowerowej sztafety etapu II „Jednośladami Andersa” był Aralsk.
Podróż wzdłuż miejsc związanych z Jeziorem Aralskim wywoływała w nas mieszane uczucia. Z jednej strony byliśmy podekscytowani i rozbawieni podróżą tzw. buchanką, która z niewyobrażalną prędkością (nie zważając niekiedy na komfort pasażerów), mknęła przez step. Z drugiej strony piękno dawnego wybrzeża, oddalonego o niewyobrażalną odległość od aktualnej tafli jeziora wywoływało w nas niezrozumienie, jakie zniszczenia może spowodować człowiek. W latach 60. XX wieku Jezioro Aralskie było czwartym co do wielkości jeziorem na świecie (wówczas prawie 70 tys km²). W 1918 roku władze sowieckie zdecydowały, że na suchych połaciach wzdłuż Amu-darii i Syr-darii, uprawiana będzie na wielką skalę bawełna. Woda z rzek została odprowadzona w celach irygacyjnych, a „białe złoto” stało się podstawą ekonomiczną republik Kazachskiej, Uzbeckiej i Turkmeńskej. Dzisiaj jego powierzchnia to jedynie 13 500 km², a w wyniku ponad 1000-krotnego wzrostu zasolenia wymarła większość organizmów zamieszkujących wody Jeziora Aralskiego. Okoliczni mieszkańcy zaczęli zapadać na poważne choroby płuc, wzrosła również śmiertelność noworodków.
Wzgórza sięgające kilkudziesięciu metrów w górę, dzisiaj ciągle smagane wiatrem, z nadal wyraźnie odciętą linią, do której sięgała woda. Wypasające się wielbłądy. Opuszczone i pół-opuszczone wioski, wciąż przysypywane hałdami soli i piasku. Aż w końcu – gorące źródła, z których skorzystaliśmy. Takim akcentem rozpoczęliśmy nasz etap po Kazachstanie.

Morze Aralskie

Nie ma co ukrywać, że nie mieliśmy zbyt dużego wyboru jeśli chodzi o wybór drogi, ponieważ trasa naszego etapu w zasadzie skomunikowana jest jedną i to taką o statusie międzynarodowym. A jak międzynarodowa droga to i aut na niej nie brakuje, szczególnie tych, które pędem powietrza mogą zdmuchnąć nas z drogi – czyli TIRów.
Oczywiście przestrzegano nas, że może to być ryzykowne, ale innej opcji nie mieliśmy. Na szczęście nasze obawy szybko się rozwiały. Droga dwupasmowa ma pobocze o szerokości idealnej na rower.

Większość samochodów, ktora nas wyprzedzała zachowywała odpowiednią odległość i uprzedzała sygnałem dźwiękowym. Choć klaksonami kierowcy też nas pozdrawiali, machając przy okazji, a niejednokrotnie robiąc zdjęcia czy kręcąc filmy. Niewatpiliwie jesteśmy tutaj atrakcją. Kilku kierowców nawet się zatrzymało dopytując kim jesteśmy i co robimy oraz oczywiście robiąc sobie z nami pamiątkowe zdjęcie (z pewnością aby mieć dowód, że naprawdę pięcioro wariatów z Polski jedzie na rowerach do Taszkientu). Raz nawet udało nam się pomóc naprawić samochód.
Nie będziemy Was czarować, droga przez step jest dość monotonna. Jedynie od czasu do czasu mijaliśmy stada wielbłądów, biegające konie czy pasące się krowy oraz kozy.

Eap II mknie przez step!

Mieliśmy jeszcze jednego przeciwnika z którym walczyliśmy każdego dnia. Wiatr wiejący prosto w twarz z pewnością nam nie pomagał, a wręcz przeciwnie, utrudniał pokonywanie każdego kilometra trasy i męczył podwójnie.


Mamy oczywiście swoje obserwacje, którymi będziemy się z Wami dzielić. Obserwujcie nasze profile FB i IG.

Na drodze przez step minęły nam pierwsze 4 dni:
Dzień 1: z Aralska do Kamyshlybash – 74 km
Dzień 2: z Kamyshlybash do Ayteke Bi – 48 km
Dzień 3: z Ajteke Bi do okolic Aksuat – 48 km – tutaj spotkaliśmy Timura i D astana, którzy oprowadzili nas po mieście, a wieczorem usiedliśmy przy dzbanku pysznego czaju
Dzień 4: dojechaliśmy do Toretam obok Bajkonuru – 58 km